Zgromadzenie Małych Sióstr
Bożej Opatrzności

Mapa

Adres:
Dom Zakonny Zgromadzenia Małych Sióstr Bożej Opatrzności
ul. Cedrowa 31
15-798 Białystok

Telefon: 85 654 40 20

Bóg nigdy nie zbankrutuje!

„Boska Opatrzność nigdy nie zbankrutowała,(…) jeśli czasami każe nam czekać, to po to, aby wysłać to, co potrzebne i we właściwym momencie” . Te słowa błogosławionej Matki Teresy Grillo Michel chyba najlepiej oddają naturę Bożej Opatrzności.

Najlepsza  inwestycja

     Można inwestować w działalność firmy, na giełdzie, w akcje, obligacje czy nieruchomości. Można zabezpieczać swą przyszłość kształcąc i wychowując dzieci. Można  inwestować w znajomości i udzielać pomocy innym licząc na przyszłą wzajemność. Wszystkie te inwestycje  zasługują na uznanie, tyle, że są niepewne. Firmy upadają, giełdy doświadczają krachów, a nieruchomości bywają niszczone przez kataklizmy.  Dzieci wyjeżdżają do dużych miast lub za granicę, a przyjaciele czasami zawodzą. Tylko Bóg nigdy nie zawodzi. Jako Pan całego wszechświata i Pan czasu, Bóg nigdy nie zbankrutuje! Nie odejdzie, nie zapomni.

    Wielu świętych i pobożnych chrześcijan  wielokrotnie przekonywało się o nieograniczonych zasobach Pana Boga. On pomaga zawsze, często zsyła nam kwotę dokładnie taką, jakiej potrzebujemy albo obdarza nas innym niezbędnym dobrem. Matka Teresa Grillo Michel w swej pracy z najbiedniejszymi często doświadczała cudownych Bożych interwencji i nigdy nie zwątpiła w Bożą opiekę nad swym  dziełem. Właśnie dlatego, że właściwie to było Jego dzieło… Z pogodą ducha pisała do swej przyjaciółki; „Boska Opatrzność ciągle nas jednak wspomaga, jakoś sobie dajemy radę  z naszymi ubogimi, których wciąż jest komplet i czują się dobrze”.

      Wiara w Bożą Opatrzność bardzo bliska jest nabożeństwu do Bożego Miłosierdzia: w obu chodzi o zaufanie. Im bardziej ufamy, tym więcej otrzymujemy: wsparcia, łaski, przebaczenia. Pan Bóg chce wchodzić z nami w przymierze, a nawet robić z nami właściwie rozumiane interesy. W tej spółce naszym wkładem jest ufność, Pan Bóg w zasadzie daje całą resztę. A że ma z czego dawać… Tylko ci, którzy zdobyli się na szaleństwo całkowitego zaufania Panu, oglądają cuda Jego hojności.

 

Bóg ma  czas

     Jeśli czasami każe nam czekać, to po to, aby wysłać to, co potrzebne i we właściwym momencie” . W przeciwieństwie do nas, którzy wszystko chcielibyśmy osiągnąć natychmiast, Bóg jest bardzo cierpliwy. Boża Opatrzność nie działa jak automat. Bóg czasami zwleka z pomocą, oczekując na najbardziej odpowiednią chwilę. To zapewne zrozumiemy dopiero w wieczności, gdy objawią się nam wszelkie racje i sensy. Teraz Boże działanie (lub Jego brak) może się nam wydawać niesprawiedliwym i niemądrym. Choć czasem nam się wydaje, że Bóg nas opuścił i zlekceważył, zasnął i zapomniał, to jest wręcz odwrotnie, On działa wtedy nawet, gdy o Nim zapominamy lub  śpimy, bo jak mówi Psalmista: „On nie pozwoli zachwiać się twej nodze ani nie zdrzemnie się Ten, który cię strzeże. Oto nie zdrzemnie się ani nie zaśnie Ten, który czuwa nad Izraelem” (Ps  121,3-4).

     Pan Bóg jest od nas mądrzejszy i lepiej od nas wie, co dla nas ostatecznie jest dobre. Niby to wiemy, a przyjąć trudno. Bo chcielibyśmy po swojemu. Tymczasem w zawierzenie Bożej Opatrzności wpisane jest zostawienie Mu wolnej ręki: co do czasu, miejsca i sposobu Jego interwencji. Nie chodzi, rzecz jasna, o pasywność i bierne czekanie na cud, ale o otwarcie na to, co się może wydarzyć.

     Wola Boża jest dla nas zawsze dobrem, Bóg chce dla nas tylko dobra, zarówno doczesnego, a tym bardziej wiecznego. Niekiedy jednak Opatrzność Boża musi się zmierzyć  ze złem, skutkiem grzechu pierworodnego: z chorobą, śmiercią, zdradą i agresją, które nas spotykają. Takie zło nigdy nie jest wolą Bożą, ale Bożym dopustem. Dobra wiadomość jest taka: Bóg ma moc, by ze zła wyprowadzić dobro! Tak było w przypadku Matki Teresy Grillo, która po przedwczesnej śmierci ukochanego męża, Giovanniego Battisty Michel,  popadła w rozpacz i ciężką chorobę. W tym czasie miała jedną tylko modlitwę: „Matko Przenajświętsza, pozwól mi umrzeć!”. Trudno się dziwić młodej ,zakochanej w mężu Włoszce, ze straciła chęć do życia.  Jednak Pan wyprowadził  ją z depresji i poczucia beznadziei. Doświadczenie żałoby  unaoczniło jej kruchość ludzkiego życia i zwróciło jej serce do dóbr nieprzemijających, wiecznych.  Zobaczywszy marność swego materialnego bogactwa szybko zainwestowała je w Boże dzieło zamieszkania z najuboższymi, w czym kibicował jej inny święty tamtych czasów, ks. Alojzy Orione. Z osobistej tragedii pięknej i bogatej Teresy, Bóg wyprowadził wielkie dobro. Gdy wyschły jej własne łzy, zaczęła wycierać cudze. Cierpienie poszerzyło jej serce. Od tej chwili z wielką ufnością przyjmowała Boże wyroki dotyczące jej samej i założonego przez siebie zgromadzenia zakonnego, nigdy nie wątpiąc w ukryte sensy zrządzeń Bożych.

 

Być narzędziem Bożej Opatrzności

     Historia założycielki Małych Sióstr Bożej Opatrzności uczy nas jeszcze jednego: nie chodzi tylko o to, by być beneficjentami Bożej Opatrzności, ale i jej narzędziami!  Idzie o to, by być w świecie ambasadorem Bożej dobroci, ba, wręcz dowodem na nią! Zwłaszcza dziś, gdy tak wielu wątpi, ze Bóg jest i się o człowieka troszczy. Każdy, kto kiedykolwiek zaznał Bożej opieki, zwłaszcza przez działanie i posługę innych osób, musi sobie zadać pytanie, czy przypadkiem nasz Pan nie chce się nim posłużyć. Dookoła nas jest tyle osób potrzebujących naszych serc i rąk, naszego uśmiechu, dobrego słowa, wysłuchania, wyręczenia w trudnej pracy, podwiezienia do lekarza, zajęcia się dziećmi , pożyczki lub prezentu etc. Wyobraźnia miłosierdzia nam podpowie, jak zadziałać. Nie ma dla chrześcijanina lepszej nagrody  za uczynek miłości niż zinterpretowanie go w kluczu Bożej Opatrzności: „ Dziękuję, że mi pomogłeś! To Bóg mi ciebie zesłał.”